Na
początku 1956 r. Alfred Benzinger, były nazista, a zarazem szef tajnej
zachodnioniemieckiej komórki kontrwywiadowczej „Agencja 114”, wpadł na
pomysł jak zmniejszyć odium ciążące na Niemcach za wojnę i Holokaust
Żydów.
Benzinger (zwany "Grubasem") zaproponował, aby rozpocząć w
mediach propagowanie terminu „polskie obozy koncentracyjne” w
odniesieniu do niemieckich obozów zagłady na terytorium Polski.
„Odrobina fałszu w historii, po latach może łatwo przyczynić się do
wybielenia historycznej odpowiedzialności Niemiec za Zagładę” -
przekonywał.
Plan zyskał wysoką ocenę i
akceptację Reinharda Gehlena, szefa zachodnioniemieckiego wywiadu
(nazywanego wówczas Organizacją Gehlena).
Rozpoczęta wówczas operacja
zrzucania winy na Polaków odniosła sukces, o którym nie marzył twórca.
Tylko w tym roku trzy wysokonakładowe niemieckie gazety użyły
sformułowania „polski obóz koncentracyjny”.
Na świecie było takich
przypadków kilkadziesiąt.
Esesmani do zadań specjalnych
Agencja
114 była jedną z najbardziej tajnych komórek wywiadu. Głównie, dlatego,
że zajmowała się rozpracowywaniem radzieckich agentów. Do tych celów
Benzinger potrzebował sprawdzonych i pewnych ludzi.
Dlatego zatrudniał
praktycznie wyłącznie byłych członków Gestapo, SS i SD, w tym
zbrodniarzy wojennych takich jak Konrad Fiebig, oskarżony o mord 11 tys.
białoruskich Żydów, czy Walter Kurreck z szwadronu śmierci SS
Einsatzgruppe D, odpowiedzialny za dziesiątki tysięcy mordów na
wschodzie.
Kiedy w latach 50. Brytyjska prasa napisała o "Gestapo boys"
zatrudnianych przez niemiecki wywiad, szczegółowo o sprawie został
poinformowany kanclerz Adenauer. 1 grudnia 1953 r. Gehlen przedstawił w
tej sprawie raport komisji ds. bezpieczeństwa Bundestagu.
Poinformował,
że 40 jego pracowników ma za sobą przeszłość w Służbie Bezpieczeństwa
Reichsführera SS.
Dyskretnie przemilczał fakt, że stworzył cała armię
swoich tajnych współpracowników rekrutujących się z byłych zbrodniarzy.
W
tym tak „wybitnych” jak szef Gestapo w Lyonie i SS-Hauptsturmführer
Klaus Barbie, znany jako „Kat z Lyonu”, który został w 1947
r. zaocznie skazany we Francji na karę śmierci. Jako Klaus Altaman
został zwerbowany przez wywiad Gehlena (nadano mu pseudonim „Adler”, nr
rejestracyjny V- 43118).
Dostarczał on ważnych informacji o sytuacji
politycznej w Ameryce Południowej. Wszyscy z nich byli oceniani przez
Gehlena, jako „zdecydowani antykomuniści” o „rdzennie niemieckim
światopoglądzie”.
Geniusze public relations
Pod
koniec lat 50. zespół tych wybitnych fachowców stanął przed trudnym
zadaniem poprawy wizerunku Niemiec. Stawką było nie tylko dobre imię
nowego państwa, ale także pieniądze. Na przykład przez pewien czas po
wojnie w krajach dotkniętych wojną nikt nie chciał kupować niemieckich
towarów.
Gehlen
i jego ludzie zastanawiali się jakie działania propagandowe podjąć, aby
temu zaradzić.
Opracowanie planu (dziś użylibyśmy sformułowania kampanii reklamowej) Gehlena polecił swoim najbardziej zaufanym ludziom, pracownikom Agencji 114.
To oni pod kierownictwem Benzingera, „Grubasa” opracowali koncepcję, aby posłużyć się semantyczną manipulacją i wprowadzić do obiegu medialnego termin polskie obozy zagłady.
Zarzuty o manipulację postanowiono odpierać tłumaczeniem, że taki właśnie termin jest skrótem odnoszącym się do hitlerowskich obozów zagłady w Polsce. W rzeczywistości jednak termin „polski obóz koncentracyjny” subtelnie zmieniał ofiary, w tym wypadku Polaków, w sprawców.
Początkowo terminem tym zaczęły posługiwać się opiniotwórcze niemieckie media: głównie gazety i stacje telewizyjne (w tym celo szeroko wykorzystywano agenturę w tych środowiskach).
Dość szybko termin ten został przeniesiony do USA. Władze komunistycznego PRL nie przywiązywały do tej sprawy żadnej wagi.
Uznały, że jest to jedynie przejaw imperialistycznej propagandy. Unormowanie stosunków polsko-niemieckich w 1970 r. zepchnęło problem semantycznego kłamstwa ludzi Gehlena na dalszy plan. Tymczasem operacja odniosła niebywały sukces, a kłamstwo rzucone przez byłych esesmanów było coraz częściej powtarzane.
Opracowanie planu (dziś użylibyśmy sformułowania kampanii reklamowej) Gehlena polecił swoim najbardziej zaufanym ludziom, pracownikom Agencji 114.
To oni pod kierownictwem Benzingera, „Grubasa” opracowali koncepcję, aby posłużyć się semantyczną manipulacją i wprowadzić do obiegu medialnego termin polskie obozy zagłady.
Zarzuty o manipulację postanowiono odpierać tłumaczeniem, że taki właśnie termin jest skrótem odnoszącym się do hitlerowskich obozów zagłady w Polsce. W rzeczywistości jednak termin „polski obóz koncentracyjny” subtelnie zmieniał ofiary, w tym wypadku Polaków, w sprawców.
Początkowo terminem tym zaczęły posługiwać się opiniotwórcze niemieckie media: głównie gazety i stacje telewizyjne (w tym celo szeroko wykorzystywano agenturę w tych środowiskach).
Dość szybko termin ten został przeniesiony do USA. Władze komunistycznego PRL nie przywiązywały do tej sprawy żadnej wagi.
Uznały, że jest to jedynie przejaw imperialistycznej propagandy. Unormowanie stosunków polsko-niemieckich w 1970 r. zepchnęło problem semantycznego kłamstwa ludzi Gehlena na dalszy plan. Tymczasem operacja odniosła niebywały sukces, a kłamstwo rzucone przez byłych esesmanów było coraz częściej powtarzane.
Pożyteczne kłamstwo
Sprawa
polskich obozów koncentracyjnych wróciła z nową siłą, gdy w 1989 r.
Polska odzyskała niepodległość. Miało to w znacznej mierze związek z
problemem restytucji zrabowanego przez komunistów mienia, które w dużej
części dotyczyło Żydów zamieszkałych kiedyś w Polsce (lub ich krewnych).
Relacjonując problem amerykańskie media zaczęły „przy okazji” ponownie
operować terminem stworzonym przez ludzi Gehlena.
Od tej pory wszedł on
na trwałe w obieg informacyjny. W ostatnich latach według polskiego MSZ
termin polskich obozów koncentracyjnych został użyty kilkaset razy w
zagranicznych mediach i stacjach telewizyjnych. Szczególnie często
termin ten był stosowany w odniesieniu do nazistowskiego obozu Auschwitz
– Birkenau.
Jednostkowe interwencje polskich placówek dyplomatycznych
nie odnoszą pożądanego skutku. Ich skuteczność można porównać do
zwalczania komarów przy pomocy kapcia: można liczyć na pojedyncze
sukcesy, ale wojny w ten sposób się nie wygra. Największym polskim
sukcesem w tej sprawie był fakt, że w 2007 r. kwestią tą zajęła się ONZ i zmieniono nazwę obozu Auschwitz na "Auschwitz-Birkenau. Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady (1940 – 45)".
Propagandowego
sukcesu pozazdrościli Niemcom najlepsi spece od dezinformacji na
świecie – Rosjanie. 24 maja 2011 r. rosyjska telewizja publiczna ORT w
głównym wydaniu wiadomości pokazała reportaż na temat „polskich obozów
koncentracyjnych”, w których zgładzono rzekomo 30 tys. jeńców sowieckich
z wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. Cel akcji Rosjan jest jasny.
Tak
często powtarzać termin „polskie obozy koncentracyjne”, aż uzyska się
międzynarodowy rezonans. Opinia międzynarodowa, a zwłaszcza operujące
terminem polskich obozów koncentracyjnych media światowe, nie zauważą
różnicy pomiędzy obozami jeńców sowieckich z lat 20. (których nikt nie
mordował) i niemieckimi obozami koncentracyjnymi w Polsce w czasie II
wojny światowej.
Wszystkie staną się „polskimi obozami
koncentracyjnymi”, albo „polskimi obozami śmierci”, a to skutecznie
popsuje wizerunek Polski w świecie. Zwłaszcza, że dla młodych ludzi na
całym świecie cała prawda o II wojnie światowej ogranicza
się do kilku zdań z Twittera i Internetu, a te najczęściej mówią o
polskich obozach koncentracyjnych.
http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:h4EQbjELdc0J:zakazanahistoria.nowyekran.pl/post/31477,jak-niemcy-polakow-wrabiali-w-mordowanie-zydow+&cd=3&hl=pl&ct=clnk&gl=pl&client=firefox-a
Dobry artykuł.
OdpowiedzUsuńKompletnie nieznana wiedza ogółowi narodu polskiego.
OdpowiedzUsuńKompletnie nieznana wiedza ogółowi narodu polskiego, włącznie z jego elitami co pozwala od lat 50. ub. wieku każdemu, nawet najsłabszemu państwu rozgrywać Polskę w międzynarodowej konkurencji jak naród ludobójców co jest okrutnym paradoksem, bo jesteśmy jedynym, unikalnym narodem, który nie tylko nie kolaborował z Hitlerem, ale pod najokrutniejszą okupacją, w której za kromkę chleba lub łyk wody żydowi Hitler karał śmiercią na miejscu bez sądu a za pomoc spaleniem całej rodziny. Bo znał solidarnościowy heroiczny charakter Polaków z historii walk o Waszą i Naszą Wolność polskich herosów.
OdpowiedzUsuń